Reprezentacja samorządów złożyła na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu protest przeciw wypowiedzi wiceministra środowiska, że „jeśli Unia Europejska obciąży budżet naszego państwa karami za nieuregulowanie gospodarki odpadami, rząd przesunie je na gminy”. Przypomnijmy tu, że brak postępów we wdrażaniu unijnych regulacji (od 1 stycznia przyszłego roku o 25% miała zmniejszyć się ilość deponowanych, nieposegregowanych, biodegradowalnych odpadów na składowiskach) grozi karami w wysokości od 40 tys do 250 tys euro dziennie oraz wstrzymaniem pomocy europejskiej na cele związane z ochroną środowiska.
Wypowiedź wiceministra była przykładem wyjątkowej arogancji. Od ponad dziesięciu lat samorządy postulują przekazanie im władztwa nad odpadami komunalnymi. Taki system sprawdza się w większości krajów europejskich, sprawdza się także w gminach, gdzie w drodze wymaganego referendum mieszkańcy zgodzili się wprowadzić taki system. Sens takiego rozwiązania dostrzega także Minister Środowiska prof. Andrzej Kraszewski, postulował to jeszcze przed laty jako ekspert. Wiosną jako doradca Prezydenta RP byłem organizatorem konferencji na ten temat. Uderzająca na niej była zgodność samorządów, Ministerstwa Środowiska, parlamentarzystów z różnych opcji politycznych (w tym PO, PiS, SLD i PSL). Dlaczego więc, ryzykując kary unijne, rząd nie wprowadza akceptowanych przez ogół specjalistów i sprawdzonych rozwiązań ? Ktoś zauważył cynicznie: samorządy maja rację, ale rynek odpadów wart jest 5 mld zł.
Teraz za to, że ktoś dobrze na tym rynku zarabia chce się ukarać finansowo samorządy ?
Może idąc tym śladem zapytajmy: a ile jest wart rynek „dopalaczy” ?...
Znów muszę przywołać własne doświadczenia. W 2008 r, gdy powstawały pierwsze sklepy przygotowaliśmy – jako Miasto Częstochowa – stanowisko w tej sprawie przyjęte przez Śląski Związek Gmin i Powiatów oraz Związek Miast Polskich. Pisaliśmy, że związki samorządowe: „z oburzeniem przyjmują rozwój sieci handlowej instalującej w miastach sklepy ze środkami nazywanymi „dopalaczami”. Agresywna reklama tych sieci nie pozostawia złudzeń – jest to wykorzystująca luki prawne promocja narkotyków. Jest to przy tym promocja wyjątkowo niebezpieczna: legalność sprzedaży sugeruje, że dostępne środki są niegroźne dla zdrowia. Wśród owych „niegroźnych dla zdrowia” specyfików są środki zawierające BZP (substytuty amfetaminy) są zioła i grzyby halucynogenne, są inne produkty oddziałujące niebezpiecznie na sferę psychiki. Hałaśliwa promocja budzić ma przy tym pozytywne skojarzenie, że środki odurzające są gwarancją dobrej zabawy. Mamy świadomość, że tego typu proceder bezpośrednio zagraża mieszkańcom naszych miast prowadząc do rozwoju zjawisk patologicznych. Kompetencje samorządu uniemożliwiają jednak skuteczne przeciwstawienie się temu. Z tego względu domagamy się natychmiastowego podjęcia działań przez ministerstwa odpowiedzialne za porządek, bezpieczeństwo i zdrowie publiczne.”
Pod naciskiem opinii publicznej rząd zmuszony był podjąć pewne działania. Ministerstwo Zdrowia złożyło projekt ustawy, która miała „załatwić” ten problem. Jako samorządy wskazywaliśmy, że taki kształt ustawy nic nie rozwiąże. Kto by jednak chciał nas słuchać ? Ustawa została przyjęta przez parlament. Nic nie załatwiła.
„Dopalacze” spowodowały już śmierć młodych ludzi. Nie można udawać, że nic się nie dzieje. Rząd więc znów zapowiada walkę... Czy skuteczną? Wątpliwe. Nie da się odnieść zwycięstwa, skoro przystępując do wojny z dopalaczami przedstawiciele rządu „z góry” przewidują że z tym sobie nikt nie poradzi”. Jak słabe jest państwo i jego organy, jeżeli można publicznie kłamać , że „ dopalacze”są produktami „ kolekcjonerskimi nie przeznaczonymi do spożycia”!
Ile jest wart rynek dopalaczy ? Tyle co rynek odpadów, czy może trochę więcej?...
Tadeusz Wrona
Z radością witamy finalizację największej w ostatnim okresie w naszym mieście inwestycji przemysłowej – budowy nowego bloku energetycznego w przedsiębiorstwie energetyki cieplnej „Fortum”. Jest to sukces nie do przecenienia, nie tylko ze względu na wartość inwestycji – 520 mln zł. Inwestycja jest swoistą ucieczką do przodu, technologicznym skokiem, odpowiedzią na wyzwania jakie rodzi unijna polityka zrównoważonego rozwoju. By to zrozumieć – zestawmy kilka faktów.
Częstochowa była miejscem swoistego eksperymentu. Wbrew powszechnym obawom doszło tu do prywatyzacji usługi komunalnej o charakterze lokalnego monopolu. Dawna państwowa firma WPEC została sprzedana inwestorowi strategicznemu z Finlandii - „Fortum”. Po latach doświadczeń z innego poziomu patrzymy na obawy przed prywatyzacją pojawiające się na sąsiednim Górnym Śląsku, gdzie jeszcze w zaopatrzeniu w ciepło obowiązuje publiczny monopol. Zewnętrzny partner okazał się wiarygodny, solidny i przewidywalny. Ceny ciepła w częstochowskich domach zostały utrzymane na poziomie niższym, niż w wielu innych miastach. Inwestycje „Fortum” w modernizację sieci oraz w budowę nowego źródła ciepła nie były finansowane kosztem odbiorców. Przeciwnie – ograniczenie strat ciepła oraz wykorzystanie preferencji związanych z wprowadzeniem odnawialnych źródeł , tworzą warunki utrzymania niskich cen i dostaw dostosowanych do potrzeb mieszkańców.
„Ucieczka do przodu” to także technologiczne dostosowanie do wymogów UE. Nie musimy już się obawiać obciążenie kosztami zakupu prawa emisji CO2 (a to wynika z tzw. pakietu klimatycznego UE). Jest to – warto pamiętać – największy problem polskiej energetyki. Brak modernizacji przestarzałych technologicznie elektrowni i elektrociepłowni odczuć mogą za parę lat odbiorcy w postaci skokowego wzrostu płaconych rachunków. Na szczęście, w przypadku ciepła, nam już to przestało zagrażać.
Inwestycja „Fortum” to przykład bezpośredniego związku nauki z przemysłem. Najnowocześniejsze technologie energetyczne nie są tylko kopią rozwiązań zachodnich. Warto odnieść do tej inwestycji rozwój badań prowadzonych na Politechnice Częstochowskiej. Jest to dziś jedna z najlepszych w kraju instytucji badawczych z zakresu wysokowydajnych urządzeń energetycznych, współpracująca nie tylko z naszą, fińską firmą, ale także ze znanym koncernem amerykańskim. Z podobną satysfakcją z jaką odbieram inwestycje na ul. Rejtana, pisać mogę o udziale częstochowskich specjalistów w modernizacji elektrowni „Łagisza”.
Energetyka może stać się wiodącą specjalizacją Częstochowy. A jest to, obok informatyki i biotechnologii, jedna z najbardziej przyszłościowych branż przemysłowych. Zaplecze naukowe Politechniki, „Fortum”; firmy, które „wykiełkowały” z Zakładów Energetycznych (Pozyton, El-Q, i inne), „Dospel”, „Elsen”; udane eksperymenty z wykorzystaniem biogazów w oczyszczalni ścieków i na składowisku odpadów, to są przykłady uzasadniające ten wybór. Istotny jest tworzony klimat. Od kilku lat funkcjonuje (lub funkcjonowała– bo nie znam obecnych efektów) przy Prezydencie Miasta Rada Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego. Grupowała ona pod przewodnictwem prof.J. Szkutnika praktyków i teoretyków energetyki, uczestniczyli w niej przedstawiciele wszystkich firm produkujących energię, współpracowano stale z fundacją FEWE (jeden z najlepszych w Polsce ośrodków pracujących nad zwiększeniem efektywności energetycznej).
Rozwiązania wdrażane przez częstochowski samorząd, w tym prekursorski zakup energii na wolnym rynku w drodze przetargu, wdrażane programy efektywnego wykorzystania energii, wizjonerskie plany zaopatrzenia, były wskazywane jako wzorcowe. Nie jest to, przy tym, sukces tylko medialny. Efektywność energetyczna to konsekwentnie prowadzone inwestycje energooszczędne w budynkach mieszkalnych, placówkach oświatowych, w oświetleniu ulicznym. Rezultatem już są wymierne, milionowe, oszczędności. Mniej zużywamy, mniej płacimy, obniżają się przez to koszty naszego życia.
Sukces Fortum powinien być dla nas zachęta, by nadal z determinacją kontynuować programy efektywności energetycznej, by szukać tu najlepszych rozwiązań, wdrażać najlepsze technologie.
Fortum daje nam nowy zastrzyk energii dla tych działań.
Tadeusz Wrona