Menu
Archiwum
2010-07-22 / PYTAJĄ MNIE MIESZKAŃCY...

     Władza to ciężar odpowiedzialności, za warunki życia każdego z ponad 240 tys. częstochowian, za dziedzictwo osiągnięć i problemów jakie przejmą kolejne pokolenia, za przetrwanie wartości tworzących ze społeczności wspólnotę.
     Wielu mieszkańców naszego miasta zwraca się do mnie, abym ponownie ubiegał się o poparcie częstochowian, by objąć funkcję Prezydenta Miasta. Wiele osób pyta mnie czy będę kandydował, nawet na ulicy czy w tramwaju. To dla mnie bardzo trudna sprawa.  Dwadzieścia lat służę Częstochowie i jej mieszkańcom, pracowałem dla wspólnoty jako radny i prezydent, jako poseł i jako społecznik. Uczciwie wypracowałem przez te lata wiele istotnych dla rozwoju miasta zmian.
     Jednocześnie mam świadomość – tu chodzi o dobro mojego miasta, o dobro moich sąsiadów. Trudno z obojętnością obserwować jak marnowane są szansę na rozwój, jak marginalizowana jest Częstochowa i niewykorzystywany potencjał zbiorowości mieszkańców.
     Widzimy, jak życie publiczne zdominowane zostało układami partii politycznych. Widzimy jak powraca system partyjnej nomenklatury. Widzimy jak odraczane są kluczowe decyzje, jak władza uchyla się od odpowiedzialności za realizację tego, co zrobić powinna. Rok został zmarnowany przez odroczenie modernizacji Alei Najświętszej Maryi Panny, odraczane są decyzje dotyczące innych ważnych inwestycji, z niezrozumiałych przyczyn zmieniane priorytety działań. Brak odważnych decyzji grozi katastrofą finansową w Miejskim Szpitalu Zespolonym, grozi obniżeniem poziomu częstochowskiej edukacji i pogłębieniem problemu braku mieszkań. Ten sam brak decyzji zmniejsza wiarygodność częstochowskiego samorządu wobec inwestorów zewnętrznych; powiększa się krąg ludzi pozbawionych szans na dobrą pracę.
     Widzimy, jak władza z partyjnej nominacji, zamiast troszczyć się o dobro wspólne, dba w pierwszym rzędzie o interesy swojej partii.
W czasie kampanii referendalnej nie brakło demagogicznych oskarżeń i równie demagogicznych obietnic. Mamy prawo spytać się dzisiaj o prawdziwość głoszonych wówczas słów? Czy żyje się dziś lepiej, czy miasto jest lepiej zarządzane, czy poprawiła się sytuacja finansowa, czy rzeczywiście PO ma dobrego kandydata na Prezydenta Miasta....
     Doświadczenie uczy ludzi. Referendum było dla mnie gorzką  lekcją. Wiem, że jest szereg rzeczy które należy i powinno się zmienić. Wiem, że potrzeba odbudować dialog społeczny i z większą wrażliwością postrzegać problemy wszystkich mieszkańców.
Wiem także, że moje kompetencje i doświadczenie, potwierdzone realnymi osiągnięciami, są jeszcze Częstochowie potrzebne.
Władza to ciężar odpowiedzialności. W imię dobra mojej małej Ojczyzny nie wolno się od tej odpowiedzialności uchylić.

Tadeusz Wrona

2010-07-17 / MÓJ KOMENTARZ - DYREKTOR PUBLICYSTA

     Nie da się ukryć: dyrektor MZD Marek Przedziński ma wyraźnie mniejszy talent publicystyczny od redaktora Tomasza Haładeja. Dlatego z większą uwagą czytam teksty gazetowe niż coś artykułopodobnego ujawnianego w formie przypominającej urzędowe dokumenty.
     Innego zdania jest inny dyrektor, dyrektor biura parlamentarnego PO, radny Jacek Krawczyk, zamieszczający na swojej stronie dzieło Przedzińskiego jako „porażający raport”. Uniknąć porażenia można nosząc czapeczkę, co polecam młodym aktywistom partyjnym.
     Za porażający przykład niegospodarności panowie z PO uważają np. wydanie pieniędzy na koncepcję budowy wiaduktu na skrzyżowaniu DK-1 i Al. Jana Pawła II. Tylko, że bez tej „niegospodarności” nie mielibyśmy szans pozyskania 170 mln zł środków pomocowych. Podobny był powód wydania pieniędzy na koncepcję przebudowy ul. Głównej i Przejazdowej, czy koncepcję modernizacji dk 91 (ul. Warszawskiej). Chcąc pozyskiwać na budowę dróg środki pomocowe musimy inwestować w przygotowanie dobrych wniosków. Ponieważ chętnych na takie środki jest dziesięć razy więcej niż możliwości, zawsze istnieć będzie ryzyko przegranej w konkursie.
Niewybaczalnym grzechem wobec mieszkańców byłoby jednak nie podejmowanie ryzyka gry o europejskie pieniądze.
     Skąd jednak o tym mogą wiedzieć dwaj panowie dyrektorzy, skoro im się do tej pory nic pozyskać nie udało.
     Zastanowić się także można, co określić należy słowem niegospodarność. Przygotowanie projektów oczekiwanych od lat inwestycji drogowych, czy też wrzucenie gotowych już projektów do kosza pod pozorem, że mamy inny pomysł... W taki bowiem sposób wyrzucono do śmieci ponad 300 tys zł, gotowy projekt połączenia ul. Wały Dwernickiego kładką nad al. Jana Pawła II. Czy mieszkańcy Tysiąclecia nie zasługują na dobre rozwiązanie komunikacyjne, czy nie jest potrzebne udrożnienie znajdującego się w pobliżu kampusu akademickiego AJD...? 
     Najbardziej jednak poraża w tym tekście odniesienie do oświetlenia ulicznego. Tak, to prawda, oświetlenie uliczne jest w rękach monopolisty – Tauronu; tak, to prawda jesteśmy skazani na dyktat monopolisty. Przypomnieć tu warto, że przez kilka lat prowadziliśmy desperacką walkę, by ten stan zmienić. Szanowny dyrektor biura parlamentarnego nie zauważył, że błagaliśmy wręcz – jako samorządowcy z większości miast i gmin Polski – posłów i senatorów o pomoc. 
     Rząd PO nie był zainteresowany uwolnieniem samorządu od dyktatu monopolisty. Rząd PO wolał lepiej zarobić na sprzedaży Tauronu, podtrzymując jego monopolistyczną pozycję. Zamiast pomóc, rząd nas sprzedał... Przykre to, lecz prawdziwe.
Może więc radny poprosi swoich pracodawców – parlamentarzystów PO – by złożyli w tej sprawie interpelacje. Miałby wówczas możliwość doświadczyć osobiście w jakiej cenie jest dobro samorządu u polityków partii, określającej się jako obywatelska...
     Z sympatii dla obu dyrektorów życzę im by unikali wychodzenia na słońce. Porażenie to bolesna sprawa... I liczę, że pan dyrektor Przedziński nie tylko zajmie się publicystyką, ale może także zbuduje czy zmodernizuje, czy chociaż wyremontuje jakąś drogę w naszym mieście.

Tadeusz Wrona