Menu
Archiwum
2010-06-13 / MÓJ KOMENTARZ - WIELKOŚĆ I MAŁOŚĆ

     Z pokorną cierpliwością czekaliśmy na tę chwilę: ksiądz Jerzy Popiełuszko uznany błogosławionym trafił na ołtarze. Świętym stało się życie księdza przedwcześnie przerwane męczeńską śmiercią. 
     Częstochowa ma szczególne powody by pamiętać o Męczenniku. Jego dziełem były Pielgrzymki Solidarności, będące w latach osiemdziesiątych wielką publiczną manifestacją praw robotników do wolności i godności. Dziś, gdy mijamy pomnik księdza Jerzego usytuowany w Alei Sienkiewicza, trudno nam uświadomić sobie, że od tego miejsca zaczynał się wielki krzyż ułożony z kwiatów, sięgający aż po figurę Matki Boskiej. Układany przez pielgrzymów „Solidarności” był największym z kwietnych krzyży, symboli naszej „rewolucji kwiatów”. Trudno nam też dziś zrozumieć wrażenie powodowane setkami napisów na transparentach zawieszanych na murach Jasnej Góry; każda litera była krzykiem o wolność i suwerenność narodową. Zapominamy także, że tam, gdzie dziś jest ulica ks. Jerzego Popiełuszki, w celach aresztu przy ówczesnym gmachu WUSW (dziś komenda policji) osadzano, tych, którzy o wolność się upominali...
     Częstochowa ma szczególne powody by pamiętać o Męczenniku Solidarności, bo dzięki niemu uwidoczniła się wielkość naszego miasta. Częstochowa była wielka, gdy unieść mogła ciężar swej misji historycznej, gdy sprostała roli duchowej stolicy Polski. Częstochowa była wielka, gdy wyruszali z niej ochotnicy na odsiecz Lwowa w 1918 roku i Warszawy w 1920. Była wielka, gdy stanowiła punkt oparcia dla śląskich powstań. Była wielka w 1944 roku, gdy z otwartym sercem przyjmowała uchodźców po Powstaniu Warszawskim. Tu w naszym mieście w 1956 i 1966 roku, w czasie Wielkiej Nowenny, doszło do wydarzeń zmieniających bieg historii Polski. To przez swoją historyczną misję Częstochowa była bliska sercu wielkich Polaków: Kardynała Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego i Ojca Świętego Jana Pawła II. 
     Fałszywa byłaby historia najnowsza Polski, gdyby w niej zabrakło Częstochowy...Wielkość ujawniana w przeszłości rodzić powinna dumę z naszego miasta, wyznaczać winna poziom myślenia o dobru wspólnym.
     W parze z wielkością wędruje małość. Napędzana kompleksami, nosząca wizję nowoczesności wykluczającej tradycje, marząca by Częstochowa przestała być sobą, stając się epigonalnym odbiciem fantazyjnej idei „wielkiego miasta”. W czasach, gdy ksiądz Jerzy prowadził Pielgrzymkę Solidarności lokalni ideolodzy nowoczesności planowali pod Jasną Górą budowę Muzeum Ruchu Robotniczego, lansowali wizję rozwoju miejscowej szkoły wyższej jako ośrodka przeciwstawiającego się groźbie klerykalizmu. Milcząco akceptowali zbrodnie UB i SB, przechodzili do porządku dziennego na męczeńską śmiercią księdza, dla nich największym zagrożeniem była „klerykalizacja i ciemnogród”. Dla nich okupantem Polski nie byli żołnierze sowieccy, lecz ludzie w sutannach. 
     Tradycja nie wyklucza nowoczesności. Przykładem dla Polski może być Bawaria, gdzie ludzie pozdrawiający się serdecznym słowem „Gruss Gott” (Szczęść Boże), pracują przy najnowocześniejszych technologiach. Przeciwnym przykładem jest Hiszpania Zapatery, w której bankructwo ekonomiczne socjalistycznych nieudaczników przykrywane jest ateistyczną, antychrześcijańską propagandą. Po cóż zresztą szukać daleko; do jakiego poziomu nowoczesności doprowadziła nas modernistyczna laickość ekipy pana Jaruzelskiego....
     Jaką dziś wizję Częstochowy ma ekipa PO Chatysa - PiS Giżyńskiego, która zbiegiem okoliczności doszła do władzy ? Co stworzono nowego przez pół roku ? Czy potrafiono wskazać nowy kierunek rozwoju ?
     Czy stać tę ekipę na decyzje wyznaczające przyszłość ? Czy też tkwi w pułapce własnych kompleksów i w bojaźliwej niemożności...?
A jakiej my, jako mieszkańcy chcemy Częstochowy...Tej wielkiej, dumnej z przeszłości i własnych osiągnięć...Czy tej skarlałej, zakompleksionej, porażonej własnym nieudacznictwem ?

Tadeusz Wrona

2010-06-08 / WSPOMNIENIE - TEODOR HARABASZ (1936-2010)

      Odchodzi pokolenie „Solidarności”. Zmarł współtwórca wolnych związków zawodowych w Częstochowie, były przewodniczący kolejarskiej „Solidarności”, przewodniczący Rady Miasta Częstochowy w jej pierwszej kadencji. Człowiek, który przeszedł do historii sygnując swoim nazwiskiem uchwałę Rady Miasta o przyznaniu Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II Honorowego Obywatelstwa Częstochowy.
     W pamięci zawsze pozostanie Jego życzliwy uśmiech i spokojna rozwaga uzupełniająca odwagę niezbędną w trudnych czasach.
Zorganizowana przy częstochowskim DOKP Komisja Zakładowa „Solidarności” należała do jednych z najaktywniejszych ogniw związku. Spokój i rozwaga Teodora Harabasza i Zdzisława Burzyńskiego uzupełniała odważną fantazję młodzieży – Uli Kubik czy Leszka Myślikowskiego. Nieistniejący już budynek „belweder”, w którym obok dworca mieściła się komisja, był miejscem nietypowej, niezależnej rozgłośni: z aparatury nagłaśniającej płynął głos prawdy. Za to upominanie się o prawo do wolności i godności robotników zapłacił Teodor swoją wolnością, miesiącami spędzonymi w obozie internowania. Sankcje SB nie przestraszyły prawdziwego związkowca. Mimo represji nadal był czynny: pomagał uwiezionym kolegom pracując społecznie w Komitecie Pomocy Bliźnim, rozprowadzał niezależne wydawnictwa, podtrzymywał działalność związkową. Z uznaniem cytować można notatki robione na temat Teodora przez SB: „nawoływał do wystąpień antysocjalistycznych i godzących w jedność sojuszniczą z ZSRR” (powód internowania); „nie zaniechał działalności związkowej, w dn. 17.10.1982 r zatrzymany jako organizator akcji protestacyjnej na Jasnej Górze” ( powód aresztowania za organizację ogólnopolskiej Pielgrzymki Kolejarzy).
     W 1990 roku Teodor Harabasz jako jeden z liderów „Solidarności” wybrany został z listy Komitetu Obywatelskiego do Rady Miasta. Mimo, że za najważniejsze uznawał sprawy związkowe, w Radzie odgrywał istotną rolę. Swoim autorytetem i spokojem łagodził spory, ukierunkowywał działania Rady na rzecz dobra wspólnego. W 1991 r w trudnych okolicznościach, po rezygnacji Jerzego Zająca, wybrany został Przewodniczącym Rady Miasta. Udało mu się przezwyciężyć ostre spory i umocnić autorytet samorządu.
     Był człowiekiem prawym, kierującym się w swoim życiu wyznawanymi wartościami. Pracę swoją traktował jako służbę. Dla nas pozostanie niezapomnianym i nieodżałowanym przyjacielem. Dla młodszych – działających z związkach zawodowych i w organach samorządu – powinien być wzorem.
Żegnamy
Przyjaciele z pierwszej „Solidarności”, ze stowarzyszenia WiR, z Komitetu Obywatelskiego, z pierwszej kadencji Rady Miasta Częstochowy.