Menu
Archiwum
2010-01-20 / MÓJ KOMENTARZ - IDĄC RAKIEM

     Pan Zbigniew Biernacki zaprezentował publicznie nowe swoje odkrycie: kompletny pierwszy rocznik „Gońca częstochowskiego” z 1907 r, zachowany wraz z kwitami cenzora dopuszczającymi pismo do obiegu. Jaki powinien być pierwszy i podstawowy obowiązek władzy publicznej wobec takiego znaleziska? Otóż rocznik ten powinien zostać natychmiast zeskanowany tak, by możliwe było przechowywanie i udostępnianie go w wersji elektronicznej.
     Papier nie jest materią trwałą, niestety poznajemy to, także przez pryzmat starej prasy, udostępnianej w publicznej bibliotece. Część zbiorów uległa zniszczeniu. Idealnym rozwiązaniem byłoby przy tym, by każdy, niezależnie czy mieszka na ul Warszawskiej czy ul. Perla, niezależnie, czy mieszka w Delhi czy Buenos Aires, mógł poprzez swój podręczny laptop przeglądać artykuły częstochowskiego „Gońca...”, „Życia...” czy „Niedzieli”...Dziś tak oglądamy bez większego problemu ponad 3 mln pozycji biblioteki nowojorskiej, ponad 1,5 mln pozycji z biblioteki Kongresu w Waszyngtonie; a także spore zbiory polskiej Biblioteki Narodowej, Biblioteki UJ i innych uczelni. 
     Do takiego ideału zmierzaliśmy przygotowując specjalny projekt, wpisany do miejskiego programu informatyzacji. Ze względu na ekonomiczne korzyści skali ( koszt nowoczesnych urządzeń i ich obsługi) projekt miał na celu równoległe przenoszenie na nośnik elektroniczny zbiorów bibliotek, muzeum, archiwum państwowego a także zbiorów będących w posiadaniu instytucji kościelnych, społecznych i osób prywatnych.
     To jednak nie wszystko. Ogłoszony jest teraz przez Marszałka Województwa konkurs w zakresie e-kultury. Daje to możliwość, by informacja o ofercie kulturalnej – ta, którą upowszechnialiśmy w wersji papierowej w informatorze „Co, gdzie, kiedy” - przeniesiona była także na stale aktualizowaną formę elektroniczną. Nie tylko atut aktualności jest tu istotny. Możemy – dzięki pojemności medium – zapowiedzi ilustrować fragmentami spektakli teatralnych czy koncertów. Upowszechnieniu dostępności taj informacji służy już istniejąca sieć ulicznych infomatów; ułatwieniem są także punkty otwartej dostępności do internetu „hot spoty”. W niedalekiej zaś przyszłości tę sieć uzupełnić może uruchomienie w każdej z filii biblioteki miejskiej otwartych punktów dostępu do internetu. 
     Dodajmy do tego to co już realizujemy. W tym najtrudniejsze przedsięwzięcie budowy sieci e-region, umożliwiającej dostęp do informacji nawet tam, gdzie nie jest to opłacalne. Projekt obejmuje cały region częstochowski. Wspólne dobro Częstochowy i otaczających miasto gmin polega na tym, by każdemu – bez względu na miejsce zamieszkania i poziom zamożności – stworzyć szansę dostępu do informacji. We współczesnym świecie „wykluczenie cyfrowe” staje się przyczyną wykluczenia społecznego. Nie możemy sobie w tej sferze pozwolić więc na zaniedbania. Projekt e-region jest jednym z najtrudniejszych projektów realizowanych dziś z pozyskanych unijnych środków. Wymaga koordynacji działań czterech powiatów i 30 gmin. Wymaga skomplikowanych uzgodnień formalno-prawny i przeprowadzenia trudnych prac inżynieryjnych. Przy tym, od powodzenia tego projektu zależne jest, czy w przyszłości nasz region będzie obszarem trwałego wzrostu, czy – przeciwnie – trwałej stagnacji rozwojowej.
     Są wyzwania, którym sprostać trzeba. Zaniedbań w sferze informatyzacji nie wybaczą nam kolejne pokolenia. 
Na tym tle z niepokojem przyjąłem informację o likwidacji w Urzędzie Miasta Wydziału Informatyzacji. Wydziału, dzięki pracy którego,nasze miasto otrzymało w 2008r,tytuł Lidera Informatyzacji w Polsce w dziedzinie administracji publicznej. W nowej formule, w ramach nowego Wydziału Administracji i Nadzoru rolę naszych informatyków sprowadzono do serwisu wewnętrznej obsługi sieci. Kto po tej zmianie doprowadzi do końca trudny projekt e-regionu ? Kto skoordynuje projekty w ramach e-kultury, e-informacji turystycznej, e-usług zdrowotnych itp ? 
     Sejm, 10 stycznia, przyjął jednogłośnie ustawę o informatyzacji. Nad kształtem nowych rozwiązań pracował m.in. mój pełnomocnik ds informatyzacji miasta Kajetan Wojsyk. Ustawa rodzi nowe wyzwania. Czy sprostamy im „idąc rakiem”, cofając umiejscowienie informatyzacji w Urzędzie Miasta do poziomu sprzed 8 lat ? Obudźmy się – świat idzie do przodu!

Tadeusz Wrona

2010-01-18 / MÓJ KOMENTARZ - POGORZELISKO

     Sondaż wykonany przez PBS DGA, publikowany w „Gazecie Wyborczej”, oddaje rzeczywistość przełomu listopada i grudnia 2009 r. W odróżnieniu od innych miast Częstochowa znajdowała się wówczas w specyficznej sytuacji. Przez ponad pół roku toczyła się świadomie podsycana przez niektóre partie polityczne kampania negatywna, zakończona referendum. Kampania, w której dozwolone były wszelkie chwyty, w której kłamstwo było traktowane jako „skuteczny argument” a pomówienie i wulgaryzmy jako formy społecznego przekazu. Każda wojna niszczy, kampania referendalna też miała charakter wojny niszczącej nie tylko wszystkich uczestników lecz także osoby postronne.
     Omawiając wyniki sondażu zacząć trzeba od ogólnych konkluzji. Mieszkańcy badanych 32 miast odrzucają partie polityczne. Nie ufa im 79,4% badanych, to przekłada się także na wskaźniki poparcia dla partyjnych kandydatów na prezydentów miast. PO, która w innych badaniach ma 36% poparcie, w wyborach prezydentów miast może liczyć na poparcie rzędu 10-12%; PiS – ok 5%, SLD – 2-4%. Mieszkańcy zatem nie chcą partii i upartyjnienia samorządu. Średnie wyniki z wszystkich miast wskazują, że największym zaufaniem cieszą się fundacje ( 63,5%), Kościół (62,3%), prezydenci miast (58%), stowarzyszenia (55%). Oprócz partii politycznych niskim poziomem społecznego zaufania cieszy się rząd; nie ufa mu 61,2% ankietowanych.
     Na tle tej średniej odczytajmy wyniki Częstochowy. Zaufanie do prezydenta miasta w okresie prowadzonego badania deklarowało 19,7%, nieufność 58, 2%. Przypomnijmy, że to badanie przeprowadzono 3 tygodnie po referendum, trudno więc mówić, że dotyczyło konkretnej osoby. Wskaźnik nieufności wyróżnia nasze miasto – średni poziom zaufania wynosił 58%. Odnieśmy ten wskaźnik do  specjalnie wybranej grupy miast: Olsztyn – 55,9% zaufania, Gliwice – 44% zaufania, Łódź – 19,4% ( 77,6% nieufności). W każdym z tych miast wskaźnik zaufania jest niższy niż średnia i w każdym z tych miast miało miejsce referendum w sprawie odwołania prezydenta. W przypadku Olsztyna minął najdłuższy czas; od ponad roku rządzi nowy prezydent. W Gliwicach mieszkańcy nie poparli inicjatywy referendum. W Łodzi zaczynała się kampania referendalna. Powód odwołania prezydenta Olsztyna był diametralnie inny niż argumenty w sprawie odwołania prezydenta Łodzi.  W każdym  z miast panuje także inna sytuacja społeczno-gospodarcza.
     W miastach, gdzie jest wysoki poziom zaufania do prezydentów, podobnie wysoki jest wskaźnik ufności wobec rady miasta. W Gdyni to zaufanie wynosiło 73,8%, w Toruniu –  64,4%, Wrocławiu – 63,4%. Na przeciwległym biegunie był poziom zaufania do rady miasta w w Lodzi – 33,5% zaufania, 60,8% nieufności i Częstochowy – 34,1 % zaufanie, 58% nieufność. W Częstochowie kampania referendalna nie była kierowana wobec rady – widać jednak, że w takiej walce autorytet tracą oba organy samorządowe.
     Ale nie tylko one. Najwyższe zaufanie do instytucji Kościoła  tradycyjnie dotyczy dawnej Galicji. W Tarnowie – 74,5%, w Rzeszowie – 72,4%. Najniższe odnotowano w Łodzi – 49,8% i Częstochowie – 54,9 % Największe zaufanie do stowarzyszeń – Zielona Góra – 68,4%, Toruń – 63,4%, Poznań – 63%; najmniejsze – Częstochowa – 45,6%, Warszawa – 48,9 %, Gliwice – 49,3% Podobnie w przypadku fundacji – największe zaufanie Toruń – 73,7%, Rzeszów – 71,4%; najmniejsze – Częstochowa – 53,8%, Jelenia Góra – 52,5%.
     Danych dotyczących poziomu zaufania do Rady Miasta, stowarzyszeń i fundacji nie znajdziemy na łamach „Gazety Wyborczej”. Przytaczam je za portalem NGO (www.ngo.pl). Dopiero zestawienie  całości wyników badań pozwala bowiem na określenie jakim nieszczęściem dla Częstochowy było referendum. Podstawowym czynnikiem umożliwiającym rozwój jest  - według współczesnych socjologów – kapitał społeczny, a więc poziom wzajemnego zaufania w danym społeczeństwie. Z powodów historycznych mieliśmy w Częstochowie stosunkowo niską jakość tego kapitału. Nie możemy pod tym względem porównywać się z Wrocławiem, Gdańskiem czy Poznaniem. Eksperyment inżynierii społecznej jakim było referendum – dodatkowo zniszczył jakość częstochowskiego kapitału społecznego. Jak bowiem umacniać się może społeczne zaufanie, gdy instrumentem komunikacji społecznej stało się kłamstwo?
     Jeżeli więc ktoś uważa referendum za majstersztyk, to jest to radość faceta, który podpalił chałupę by upiec sobie kiełbaskę.
Trzeba przy tym uciec od maniery patrzenia na rzeczywistość pod kątem krótkofalowego interesu. Kto bowiem wygrał na referendum ? Komisarz Piotr Kurpios –  raczej nie, bo każda nowa władza na wstępie cieszyła się zawsze  kilkudziesięcioprocentowym kredytem zaufania. Jak się ma do tego 7,8% poparcia? PO – poparcie w Częstochowie dla tej partii nie rokuje sukcesu,poparcia dla innych partii nawet nie warto tu wymieniać. A może zyskał tzw. komitet referendalny, czyli pan Sławomir Kocyga – nie badano tego, lecz i to jest wątpliwe.
     Mamy pogorzelisko. „Gazeta Wyborcza” być może z satysfakcją odnotuje, że używana była jako podpałka. Nie wiem tylko, czy ta rola jest dla niej przedmiotem do dumy.

Tadeusz Wrona