Menu
Archiwum
2008-11-01 / KWIATY NA GROBACH PRZED WSZYSTKIMI ŚWIĘTYMI
Tradycyjnie już przedstawiciele władz rządowych i samorządowych w regionie złożyli, w przeddzień Wszystkich Świętych, kwiaty i zapalili znicze na częstochowskich cmentarzach i mogiłach.

Towarzyszyli im kombatanci oraz reprezentanci służb mundurowych miasta – Policji, Straży Pożarnej i Miejskiej.

Na zaproszenie Prezydenta Częstochowy Tadeusza Wrony kwiaty składali dziś także wicewojewoda śląski - Stanisław Dąbrowa, wicemarszałek województwa śląskiego - Mariusz Kleszczewski, wicestarosta częstochowski – Janusz Krakowian, członek zarządu starostwa częstochowskiego - Jan Miarzyński, przedstawiciele służb mundurowych. Środowisko kombatanckie reprezentował Jan Miedziejewski - przewodniczący Regionalnej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych w Częstochowie. Prezydentowi towarzyszył naczelnik Wydziału Kultury i Sztuki Ireneusz Kozera.

Kwiaty złożono na Grobie Nieznanego Żołnierza przy Alei Sienkiewicza, przy Pomniku księdza Jerzego Popiełuszki; na Cmentarzu św. Rocha - na grobach Powstańców Styczniowych z 1863 r i kwaterze wojennej Powstańców Śląskich z 1921 roku oraz na Cmentarzu Kule - pod Pomnikiem Ofiar Katynia, na zbiorowej mogile wojennej żołnierzy Wojska Polskiego poległych we wrześniu 1939 roku, na zbiorowych mogiłach wojennych ofiar terroru hitlerowskiego poległych w latach 1939-1944, mogile pamięci Sybiraków i przy pomniku Częstochowa synom swoim 1914-1918, gdzie pochowani są przede wszystkim legioniści, ale także obrońcy Lwowa.

Kwiaty od Prezydenta Tadeusza Wrony znalazły się także na grobach zasłużonych częstochowian: Zygmunta Łęskiego, Władysława Biegańskiego i Haliny Poświatowskiej.

2008-10-27 / TABLICA UPAMIĘTNIAJĄCA MARIUSZA WODZICKIEGO
Tablicę upamiętniającą zmarłego tragicznie, lotnika dywizjonu 301 Mariusza Wodzickiego odsłonięto dzisiaj, 30 października na ścianie budynku II Liceum Ogólnokształcące im. R. Traugutta przy ul. Kilińskiego Mariusz Wodzicki był absolwentem Gimnazjum Państwowego im. Romulada Traugutta i Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie.

Model samolotu Avro Lancaster przywieziony przez inż. Mariana Kaziróda z Zawiercia eksponowany w holu szkoły Tablicę odsłonili wspólnie Prezydent Miasta Tadeusz Wrona i krewny Mariusza Wodzickiego. Poświęcił ją Arcybiskup Stanisław Nowak w asyście o. Dominika Orczykowskiego, kapelana Sił Powietrznych.

Porucznik Nawigator PSP Kapitan RAF Mariusz Wodzicki był Kawalerem Srebrnego Orderu Wojennego Virtuti Militari, czterokrotnie odznaczono go Krzyżem Walecznych i raz brytyjskim Krzyżem Wybitnej Służby Lotniczej (Distinguished Flying Cross-DFC). Brał udział w wojnie obronnej Polski 1939 roku bombardując niemieckie oddziały także w rejonie Częstochowy, Kłobucka i Radomska. Później uczestniczył w lotach bojowych w 301 Dywizjonie Bombowym „Ziemi Pomorskiej”, a od 27 grudnia 1941 w składzie 138 Dywizjonu Specjalnego RAF latał ze zrzutami ludzi i broni, wspierając ruch oporu w okupowanych państwach Europy. W nocy z 29 na 30 października 1942 roku podczas powrotu z 10 lotu do Polski poniósł bohaterską śmierć w norweskiej miejscowości Hellerem-Egersund, w katastrofie ciężko uszkodzonego „Halifaxa” MK II W-7773 „S”. Zginął wraz z 6 członkami załogi, którą dowodził oraz 3 „Cichociemnymi”. Spoczywa wraz z nimi na cmentarzu Vestre Gravlund w Oslo.

„Jeżeli kiedyś mnie nie będzie i serce ci powie, że odszedłem, to czasem o wieczornym zmierzchu pomyśl, że istniałem...”
Mariusz



W dzisiejszej uroczystości uczestniczyli m.in. metropolita częstochowski Stanisław Nowak, przedstawiciele władz miasta z prezydentem Tadeuszem Wroną i przewodniczącym Rady Miasta Piotrem Kurpiosem, parlamentarzyści, w imieniu przeora Jasnej Góry o. Eustachy Rakoczy, członkowie rodziny Mariusza Wodzickiego, przedstawiciele Stowarzyszenia Lotników Polskich, Aeroklubu Częstochowskiego, młodzież.

- Imię Romualda Traugutta zobowiązuje. Było to oczywiste dla młodych ludzi, pokolenia dojrzewającego w Polsce Niepodległej. Pierwszego polskiego pokolenia, które po 120 latach zaborów mogło kształcić się w polskiej szkole, w polskim państwie – mówił podczas uroczystości prezydent Tadeusz Wrona, który przybliżył sylwetkę Mariusza Wodzickiego.
- Młody chłopak z robotniczego Rakowa, uczeń gimnazjum imienia Traugutta, za swój ideał życia wybrał służbę dla Ojczyzny. Romantyzm podyktował mu także rodzaj służby. Pierwsza była kawaleria – śladem Kozietulskiego i Beliny-Prażmowskiego, śladem częstochowian – Orlicza-Dreszera i Kazimierza Mastalerza... Dla żołnierza XX wieku kawaleria była jednak już bronią archaiczną. Stąd ułańska pasja częstochowianina przeniosła się na lotnictwo. W kwietniu 1939 roku nasz młody chłopak z Rakowa ukończył dęblińską Szkołę Orląt.
W kampanii wrześniowej wykonał sześć lotów bojowych. Przez Rumunię i Grecję przedarł się do Francji, a stamtąd do Anglii. We wrześniu 1940 roku, w rocznicę polskiej klęski, uczestniczył już w locie bojowym bombardując niemieckie wojska w Boulogne. W styczniu 1941 roku mógł pomścić Warszawę zrzucając bomby na niemiecką Bremę. Wkrótce też wybrano go do misji specjalnej, służby najbardziej ryzykownej, a jednocześnie zaszczytnej – swym „Halifaxem” transportował „cichociemnych”, komandosów wspomagających podziemną Armię Krajową.
Zginął wykonując swój dziesiąty lot do Polski, w październiku 1942 roku... Miał zaledwie 27 lat. O generacji Mariusza Wodzickiego mówił arcybiskup Stanisław Nowak. - Należę do pokolenia, które wychowywało się na bohaterach „Dywizjonu 303”. To był piękny świat Polski walczącej, bohaterskiej. Miłość do Ojczyzny, Boga, nas-Polaków przerastała lęk i dlatego ci młodzi ludzie tak odważnie patrzyli śmierci w twarz, dla nas umierali. Jakież to ważne gdy człowiek nie żyje dla siebie, a dla drugiego... Ta tablica jest po to, byśmy nie zapomnieli o tym co piękne, co szlachetne.

- Żołnierz, który oddaje życie za ojczyznę nie umiera – powiedziała o. Eustachy Rakoczy. - On żyje w naszej pamięci. Wiwat szkoła, która jest gniazdem takich orłów!
- Chciałbym podziękować, ze wzruszeniem, że o nas pamiętano – mówił płk nawig. w stanie spoczynku Czesław Gagajek, Prezes Stowarzyszenia Lotników Polskich.
Po odsłonięciu i poświęceniu tablicy delegacje złożyły pod nią kwiaty. Uroczystości towarzyszył występ chóru szkolnego, orkiestry i recytacje uczniów II LO im. R. Traugutta.

Ze strony http://www.traugutt.net/absolwent/

Imię i Nazwisko: Wodzicki Mariusz Alfred
Rok matury: 1936
Klasa: A
Data urodzenia: 12 maja 1915 r.
Miejsce urodzenia: Częstochowa (Raków)
Miejsce zamieszkania: Częstochowa, ul. Limanowskiego 50


      Absolwent Gimnazjum im. R. Traugutta w Częstochowie z 1936 roku. Po ukończeniu szkoły ,,Orlat” w Dęblinie w 1939 roku został mianowany do stopnia podporucznika, brał udział w kampanii wrześniowej w której wykonał 10 lotów operacyjnych na pozycje wojsk niemieckich, miedzy innymi w okolicach Częstochowy.
Po ewakuacji do Anglii, był pilotem nawigatorem w dywizjonie 301, brał udział w operacjach bombowych, na terenie Francji i Niemiec, po zakończeniu pełnej tury lotów, zgłosił się nie ochotnika do dywizjonu 138 do zadań specjalnych, wykonał w tym dywizjonie 25 lotów bojowych w tym 10 do Polski, Mariusz Wodzicki zginął 29-10-1942 roku podczas 10-ego lotu do Polski, cała załoga pochowana jest Oslo w Norwegii. Była to pierwsza załoga która zginęła w locie do Polski. Odznaczony został krzyżem Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych, oraz odznaczeniami brytyjskimi.
Jego załoga utorowała pomoc do walczącej europy, była jedna z pierwszych załóg w tym dywizjonie, połowa lotów do Polski w tym okresie była wykonana przez jego załogę.
Do Gimnazjum im. R. Traugutta został przyjęty we wrześniu 1929 roku , w maju - czerwcu 1936 roku zdawał gimnazjalny zwyczajny egzamin dojrzałości typu humanistycznego wobec Państwowej Komisji Egzaminacyjnej powołanej przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego.
Świadectwo maturalne otrzymał 2 czerwca 1936 r.

      Mariusz Wodzicki urodził się 12 maja 1915 roku. Wraz z rodzicami, Janem i Marią z d. Kuzoń, mieszkał przy ulicy Limanowskiego 50 w Częstochowie. Do Gimnazjum im. R. Traugutta został przyjęty we wrześniu 1929 roku , w maju - czerwcu 1936 roku zdawał gimnazjalny zwyczajny egzamin dojrzałości typu humanistycznego wobec Państwowej Komisji Egzaminacyjnej powołanej przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego. Świadectwo maturalne otrzymał 2 czerwca 1936 r. W tym samym roku, we wrześniu, rozpoczął służbę wojskową - początkowo w Szkole Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, gdzie został przydzielony do 3 Szwadronu Szkolnego i uzyskał stopień starszego ułana, następnie od stycznia 1937 roku w Szkole Podchorążych Lotnictwa CWOL w Dęblinie.

      Podczas szkolenia na obserwatora bombowców lekkich został przydzielony do 1 Eskadry Szkolnej, a od października 1937 roku do 4 Eskadry Szkolnej, przemianowanej później na Eskadrę Szkolną SPL Nr 6. Po ukończeniu Szkoły (XII promocja z 92 lokatą), od 20 kwietnia 1939 roku rozpoczął praktykę w 22 Eskadrze Liniowej 2 Pułku Lotniczego Kraków. Po ukończeniu praktyki otrzymał promocje do stopnia podporucznika ze starszeństwem 1 sierpnia 1939 roku.

      Podczas kampanii wrześniowej Wodzicki wykonał 6 lotów bojowych na froncie: 5 wypraw bombowych i jeden lot na dalekie rozpoznanie. 18 września, na rozkaz Dowódcy II Dyonu Brygady Bombowej, mjr. pil. Jana Białego, przekroczył granicę z Rumunią i przez obozy m.in. w Focsani, Babadag i Tulcei. 7 października 1939 roku przedostał się do Bukaresztu. Dalej, już przez Ateny, na pokładzie statku M/S Pułaski 24 października 1939 roku dotarł do Marsylii. We Francji otrzymał początkowo przydział do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Lyon-Bron. W niedługim czasie, na wieść o tworzonych w Anglii polskich dywizjonach bombowych zgłosił się na ochotnika do wyjazdu na Wyspy.

      20 grudnia 1939 roku zameldował się w bazie RAF Eastchurch i po trwającym blisko pół roku szkoleniu wstępnym, 12 maja 1940 roku został przydzielony na szkolenie dla obserwatorów w 1 Air Observer School w Prestwick. Po ukończeniu szkolenia (końcowy egzamin zdał ze średnim wynikiem 76,5%) 20 sierpnia 1940 roku otrzymał przydział do 301 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Pomorskiej" jako nawigator. Swój pierwszy lot bojowy wykonał 19 września 1940 roku, gdy na bombowcu Fairey Battle (GR-J L5549) w załodze z pilotem Franciszkiem Zarembą oraz strzelcem/radiooperatorem Ignacym Batorem, wziął udział w bombardowaniu portu Boulogne. Do połowy października 1940 roku wykonał kolejne dwie operacje, a od połowy miesiąca (gdy rozpoczęto przezbrajanie dywizjonu na dwusilnikowe bombowce Vickers Wellington) przeszedł szkolenie na nowych maszynach. Pierwszy lot Wodzickiego w sześcioosobowej załodze miał miejsce w nocy z 1 na 2 stycznia 1941 roku - spośród sześciu załóg dywizjonu, które tej nocy wzięły udział w bombardowaniu Bremy, aż trzy załogi rozbiły się wracając z zadania w bardzo złych warunkach pogodowych. Pierwszym pilotem w załodze Mariusza Wodzickiego był Stanisław Brejnak, a po jego odejściu do 18 (Polish) Operational Training Unit - Julian Pieniążek, którego miejsce z czasem zajął Teofil Pożyczka. Radiooperatorem w załodze był Ignacy Bator, a po jego odejściu z dywizjonu w połowie lipca 1941 roku. Franciszek Florczak. Podobnie było ze strzelcami pokładowymi. Franciszka Pantkowskiego, który jako radiooperator odszedł do załogi Antoniego Voellnagla, zastąpił Tadeusz Madejski, a z czasem Zdzisław Nowiński. Miejsce drugiego strzelca, Bogusława Nowickiego, po jego odejściu do 18 OTU, zajął Michał Tajchman.
Drogi większości z wymienionych lotników miały się zejść ponownie już w niedalekiej przyszłości.

      Na początku lutego 1941 roku Wodzicki został skierowany do Kanady na szkolenie z astronawigacji. W bazie RAF Swinderby zameldował się ponownie pod koniec kwietnia 1941 roku i do listopada 1941 roku wykonał blisko 30 lotów m.in. na bombardowanie Bremy, Mannheim, Hamburga, Frankfurtu i Essen. W opinii wystawionej mu w tym czasie przez ówczesnego dowódcę dywizjonu dr Romana Rudkowskiego można przeczytać: „oficer o wielkiej przyszłości, o najwspanialszych cechach charakteru, wybitny obserwator”.
      W uznaniu za dotychczasową służbę, zarządzeniem Naczelnego Wodza odnotowanym w dzienniku personalnym z datą 10 września 1941 roku, nadano Wodzickiemu Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari V klasy (wcześniej już trzykrotnie był odznaczony Krzyżem Walecznych)
      Po ukończeniu pierwszej tury operacyjnej w dywizjonie bombowym, 17 listopada 1941 roku, Mariusz Wodzicki wraz pilotem Stanisławem Kłosowskim oraz strzelcami pokładowymi Michałem Tajchmanem i Zdzisławem Nowińskim został przeniesiony na stacje RAF Leconfield, gdzie odbył szkolenie do lotów specjalnych na czterosilnikowych samolotach Handley Page Halifax ("conversion course" w 28 Conversion Flt).
      Po zakończeniu kursu lotników przydzielono do 138 Dywizjonu RAF stacjonującego wówczas na stacji RAF Newmarket. Tutaj dołączyli do załogi pilot Julian Pieniążek, radiooperator Ignacy Bator oraz mechanik pokładowy Czesław Kozłowski. Była to druga polska załoga przydzielona do 138 Dywizjonu RAF, której zadaniem było wykonywanie lotów specjalnych ze zrzutami skoczków i zaopatrzenia m.in. do okupowanej Polski.
       Pierwszy lot do Polski załoga Mariusza Wodzickiego wykonała 27 grudnia 1941 roku. Do kwietnia 1942 r. wykonała kolejnych pięć operacji do Polski i dwie do Czechosłowacji. 11 kwietnia 1942 roku, po 25 operacjach bombowych i 8 specjalnych, Mariusz Wodzicki otrzymał rekomendacje do uhonorowania go brytyjskim odznaczeniem Distinguished Flying Cross. 15 kwietnia wykonał jeszcze nietypowe jak dla lotnictwa specjalnego zadanie – bombardowanie portu w Królewcu. Był to najdłuższy lot na bombardowanie jaki wykonała polska załoga w całym okresie II wojny światowej. W kolejnych miesiącach celem operacji wykonywanych przez Wodzickiego były głównie placówki odbiorcze we Francji, 2 czerwca 1942 r. - bombardowanie dworca kolejowego w Tours.
       Wraz z rozpoczęciem kolejnego sezonu operacyjnego lotów do Polski we wrześniu 1942 r. (Intonacja) z załogi Wodzickiego odeszli piloci Julian Pieniążek i Krzysztof Dobromirski. Wcześniej z załogi odeszli również Michał Tajchman oraz Ignacy Bator, którzy zgłosili się na ochotnika na szkolenie do zrzucenia do Kraju. Nowym radiooperatorem w załodze został Franciszek Pantkowski. Sam Wodzicki, na własną prośbę, pozostał w dywizjonie na kolejną, trzecią już turę operacyjną. W opinii wystawionej mu przez Stanisława Króla, ówczesnego senior oficera polskich załóg w brytyjskim dywizjonie, czytamy: „odważny i zdolny do poświęceń, bardzo pracowity i zdyscyplinowany”. W tym samym czasie nadano Wodzickiemu Krzyż Walecznych po raz czwarty.
       W locie do Polski, 1 października 1942 roku, "załoga Wodzickiego ze względu na szukanie placówki straciła dużo czasu i doleciała w drodze powrotnej tylko do brzegów Anglii, gdzie ok. 500 metrów po przekroczeniu brzegów silniki stanęły z powodu braku paliwa i st. sierż. Kłosowski musiał lądować wprost przed siebie w kamienistym terenie, rozbijając samolot ale wyratował całą załogę". Jeszcze tego samego miesiąca, z nowymi pilotami w załodze (Franciszek Sobkowiakiem i Franciszkiem Zarembą) Wodzicki wykonał kolejne loty do Francji i Estonii.
       29 października 1942 roku o godz. 17.55 Mariusz Wodzicki wystartował do swojego dziesiątego, ostatniego lotu do Polski. "Z dokumentów brytyjskich wynika, że samolot rozbił się około godz. 03.30 w piątek 30 października 1942 roku między Helleren a Refsland, 10 km na północ od Egersund w Norwegii. Wszyscy polegli. Według norweskiego farmera, Tollefa Hellerena, na którego posiadłości leżą szczątki tego samolotu do dzisiaj [1986], po upadku samolotu nastąpiło kilka eksplozji i samolot się zapalił. (...) W świetle tych dokumentów wynika, że lot Halifaxa W-7773 trwał około 9.45 godzin. Liczba godzin wskazuje, że samolot mógł być nad Polską, gdzie nie znalazł placówki. Wracając ze skoczkami i sprzętem, być może nad Danią, gdzie Niemcy mieli silną obronę przeciwlotniczą, Halifax mógł być uszkodzony i nie mógł już dolecieć do Anglii. Gdy tracił wysokość, załoga mogła wyrzucić zasobniki i bagażnik do morza i postanowiła lądować w Norwegii. Radiotelegrafista P/O Pantkowski nawiązał łączność radiową ze stacją w Anglii i nadawał położenie samolotu do ostatniej chwili.
       Po wojnie nastąpiła ekshumacja grobów w Brusand i polskich lotników wraz z cichociemnymi pochowano na cmentarzu w Egersund.

Przy końcu 1953 roku ponownie nastąpiła ekshumacja i załogę Halifaxa W-7773 z trzema cichociemnymi pochowano razem z 24 innymi Polakami na historycznym cmentarzu w Vestre Gravlund w Oslo, koło zamku królewskiego."

źródło: informacje oraz materiały uzyskane dzięki uprzejmości pana Krzysztofa Galińskiego.